,,Leszek ball” zaczyna działać? Zagłębie Lubin utrzyma się z ekstraklasie?
Zagłębie Lubin rozgrywa w tym sezonie niezwykle interesujące mecze, nie tylko ze względu na boiskowe wydarzenia ale także na zawirowania wewnątrz klubu. Na początku marca zarząd ogłosił, że nowym trenerem zespołu zostanie Leszek Ojrzyński – doskonale znany w Kielcach szkoleniowiec, który po zwolnieniu z Korony w 2022 roku pozostawał bez pracy. Trener znany jest przecież z twardej gry, okrzyków przy linii bocznej i niezłomnej miłości do piłki z lat 90.
Banda Świrów au!!!
Słynna Banda Świrów do dziś w Kielcach traktowana jest jak legenda – zespół, który nie zdobywał trofeów, ale przede wszystkim zapisał się w pamięci kibiców swoją nieustępliwą i efektowną grą. Lata jej świetności przypadają na okres 2011–2013. Mimo mojego młodego wieku trudno mi sięgnąć pamięcią do tamtych czasów – wtedy bardziej interesowała mnie Pierwsza Komunia Święta czy sprawdzian z matematyki.
Jednak z opowieści starszych kolegów mogę jasno stwierdzić: Banda Świrów była jednym z najbardziej medialnych zespołów w ekstraklasie. Ojciec założyciel – Leszek Ojrzyński, do dziś utożsamiany jest z tym fenomenem. Zawodnicy grali do ostatniego gwizdka, zostawiali na boisku krew, pot i łzy. Twardy styl, walka o każdą piłkę i bezkompromisowość sprawiały, że byli ewenementem na krajową skalę.
Po odejściu z Korony, Ojrzyński sięgnął po sukcesy z Arką Gdynia, z którą w 2016 roku zdobył Puchar oraz Superpuchar Polski – oba trofea w odstępie zaledwie trzech miesięcy. Do stolicy Świętokrzyskiego powrócił w 2021 roku, a jego największym osiągnięciem było wówczas wywalczenie awansu do ekstraklasy w pamiętnym finale baraży z Chrobrym Głogów.
Jego ponowny występ w elicie nie był już jednak tak udany. Od lat mówi się, że zespoły prowadzone przez Ojrzyńskiego grają archaiczny, „stary” futbol, który dziś nie cieszy już oka. Ale jak jest obecnie?
Miedziowi oszaleli?
Gdy oficjalne media klubowe Zagłębia Lubin poinformowały o zakontraktowaniu Leszka Ojrzyńskiego, wielu łapało się za głowę i zadawało jedno pytanie: dlaczego? Styl gry jego zespołów od lat pozostawiał wiele do życzenia. Tym większym szokiem była decyzja klubu z Lubina, który – przypomnijmy – wspierany jest przez państwowego giganta KGHM, przeznaczającego na drużynę co sezon ponad 20 milionów złotych. A jednak – Zagłębie, walczące o utrzymanie, sięgnęło po trenera z łatką archaicznego stratega.
Czas jednak pokazał, jak bardzo „eksperci” mogli się mylić.
Debiut Ojrzyńskiego przypadł na mecz z Koroną Kielce – bezbarwne 1:1, choć Zagłębie prowadziło niemal do końca. Później przyszło starcie z Rakowem Częstochowa, gdzie cały zespół wymienił zaledwie 127 podań – tylko o 25 więcej niż… sam Fran Tudor. Gdy zbliżał się mecz z Radomiakiem, wielu wieszczyło pewną porażkę, jednak Zagłębie zaskoczyło – wygrana 1:0 po całkiem solidnym występie.
Prawdziwym testem miały być jednak mecze z Górnikiem Zabrze i Jagiellonią Białystok. Zabrzan pokonali 2:1, a statystyki wskazywały nawet na dominację „Miedziowych”. W Poniedziałek Wielkanocny wszyscy szykowali się na lekcję futbolu w wykonaniu lidera z Podlasia – tymczasem to Zagłębie rozdało karty, pokonując Jagę 3:1. Co ciekawe, wskaźnik xG także był po stronie Ojrzyńskiego – 1.91 do 1.19.
Na chwilę przed 30. kolejką Zagłębie zajmuje 14. miejsce z dorobkiem 32 punktów i pięcioma „oczkami” przewagi nad strefą spadkową. Pierwszy kwadrans starcia z mistrzem Polski należał do gospodarzy, ale z każdą kolejną minutą to podopieczni Ojrzyńskiego zaczęli przejmować inicjatywę.
Nie bez powodu wielu dziennikarzy ironicznie określa jego styl jako „Leszek ball” – czyli przeszkadzanie rywalowi, małe posiadanie piłki, przypadkowe (choć skuteczne) bramki i betonowanie wyniku, jeśli tylko uda się wyjść na prowadzenie.
Obecnie Zagłębie sprawia sporo niespodzianek, a Ojrzyński gra wszystkim na nosie. Każdy kolejny mecz przybliża drużynę do utrzymania – celu, który trener obiecał zrealizować po przyjściu do Lubina. Pytanie tylko, czy ta forma to coś trwałego? Jedna jaskółka wiosny nie czyni, a zwycięstwo ze zmęczoną Jagiellonią po dwumeczu z Betisem mógłby odnieść niejeden zespół.
Tak czy inaczej, były trener m.in. Korony Kielce i Wisły Płock zaskakuje piłkarską Polskę, a zwłaszcza kibiców Zagłębia, którzy jeszcze niedawno szykowali się mentalnie na I ligę. Przed nimi mecze, które na papierze wydają się „łatwe”: Stal Mielec, Śląsk Wrocław, Widzew Łódź… Ale przecież to Ekstraklasa – tu logika nie obowiązuje.
Fot. Materiały prasowe KGHM Zagłębie Lubin
Uważasz materiał za interesujący? Podziel się!
Opublikuj komentarz