Kto zabił Krzysztofa Kononowicza?

Legenda polskiego internetu

Krzysztof Kononowicz był jedną z najbardziej znanych postaci polskiego internetu. Przez część użytkowników uznawany za legendę. Kiedy zastanawiamy się, kto spowodował jego przedwczesny zgon, często obwiniamy osoby, które w ostatnich latach wykorzystywały go finansowo. Prawda jest jednak bardziej szokująca. W jakiejś części to my wszyscy, internauci, doprowadziliśmy do jego śmierci.

Ewolucja internetu i rozrywka kosztem innych

Początkowo internet miał służyć celom militarnym, jednak z czasem trafił do cywilów. Miano w nim upatrywać narzędzia do walki z głupotą i miejsca do edukacji. Jednak zamiast tego stał się narzędziem rozrywki, często bardzo prymitywnej.

Pamiętam czasy, gdy internet trafiał „pod strzechy”. W 2007 roku miałem już dostęp do sieci i szybko odkryłem świat gier online. Tymczasem moi bliscy eksplorowali nowy serwis o nazwie „YouTube”. Jego interfejs był wtedy mniej intuicyjny, a algorytmy działały inaczej.

Najpopularniejsze treści? Nie były to ani poradniki, ani muzyka. Królowały filmiki z osobami nietrzeźwymi, które upadały na rowerach lub walczyły o drobne. Właśnie wtedy natknęliśmy się na postać Krzysztofa Kononowicza, którego groteskowy wygląd i styl mowy szybko uczyniły internetowym fenomenem.

Narodziny „Uniwersum Szkolnej 17”

Po latach, gdy nauczyłem się sprawnie poruszać po sieci, odkryłem Kononowicza ponownie. Tym razem jego życie dokumentował inny lokalny twórca. Wtedy narodziło się „Uniwersum Szkolnej 17”. Kononowicz, dawniej pokorny i prostolinijny człowiek, prosił o pomoc finansową, żyjąc w ciężkich warunkach z matką i bratem.

Przez lata zmienił się zarówno on, jak i otaczający go ludzie. Wokół niego zaczęli kręcić się szemrani osobnicy, w tym Adam Czeczetkowicz i Marek Czerniawski, którzy pomogli mu w kampanii wyborczej w 2006 roku. Po latach zapomnienia, w 2015 roku na „Szkolnej 17” pojawił się Krzysztof Niewiński („Niemiecki”), który na nowo wprowadził Kononowicza do internetu.

Wzrost popularności i upadek

Popularność Kononowicza rosła. Internauci przysyłali paczki, a otaczający go „redaktorzy” potęgowali jego poczucie ważności. Kononowicz zaczął uważać się za gwiazdę. Jednocześnie pogłębiało się jego patologiczne mitomaństwo (zespół Delbrücka). Z biegiem lat jego stan psychiczny i fizyczny ulegał pogorszeniu.

Wina widzów i internetowych „przyjaciół”

Bez odbiorców nie byłoby internetowego fenomenu Kononowicza. Widzowie wysyłali paczki z kpiącymi przedmiotami, śmieciami i jedzeniem, którego nie powinien spożywać z powodu cukrzycy. Twórcy treści zarabiali na jego cierpieniu, monopolizując jego wizerunek.

W domu Kononowicza panował chaos i brud, który stopniowo się pogłębiał. Stan ten nie zawsze był tak tragiczny. Jego pogarszająca się kondycja wynikała z zaburzeń psychicznych, lenistwa i bezkarności otaczających go osób.

Brak pomocy i tragiczny finał

Kononowicz był niewygodnym problemem dla lokalnych instytucji. Choć potrzebował stałej opieki psychiatrycznej, nikt nie chciał się nim zająć. Jego upór i trudny charakter nie ułatwiały sytuacji, ale brakowało też odpowiednich działań ze strony otoczenia.

Na jego śmierć złożyło się wiele czynników. Jego choroby, zaburzenia psychiczne, nieodpowiednie otoczenie i wykorzystujący go ludzie doprowadzili do tragicznego finału. Internauci, którzy go oglądali i pozwalali na jego upodlenie, również ponoszą częściową odpowiedzialność.

Wnioski

Historia Krzysztofa Kononowicza powinna nauczyć nas, że nie wolno wykorzystywać słabszych oraz podsycać ich paranoi. Powinna też otworzyć dyskusję na temat treści w internecie i tego, na co nie powinno być społecznego przyzwolenia. Osoby, które go wykorzystywały, powinny ponieść konsekwencje.

Uważasz materiał za interesujący? Podziel się!

Opublikuj komentarz