Polska pizza w stylu PRL. Subiektywny przegląd miejsc. Część 2

Zapraszam na drugą część przewodnika po miejscach z „polską pizzą”. Jeśli chodzi o województwo świętokrzyskie, to miłośnicy „polskiej pizzy” powinni udać się do Ostrowca Świętokrzyskiego. Znajdziemy tutaj bowiem dwa lokale serwujące ten przysmak.

Pizza z kapustą

Pizzeria Roma na Osiedlu Ogrody 39F. Ten lokal działa od 1983 lub 1984 roku (właściciel sam nie pamiętał). Każda pizza wypiekana jest na indywidualne zamówienie. Średni czas oczekiwania to 20 minut. Zamówiliśmy Tradycyjną pizzę z pieczarkami wzbogaconą o surówkę z kapusty (w cenie, podobnie jak keczup). Do picia klasyczna oranżada. Ciasto jest pyszne! Pachnące drożdżami, wysokie i niesamowicie puchate. Na placku soczyste, dobrze doprawione grzyby i ser. Surówka z kapusty to bardzo ciekawy dodatek, z którym spotkałem się po raz pierwszy (można z niego zrezygnować).

Klasyka od 1981 roku

Pizzeria na Rynku w Ostrowcu Św. działa od 1981 roku. Zamówiłem mała pizzę Standard. Tutaj muszę zaznaczyć, że po wejściu od razu cofnąłem się do początku lat 80 XX wieku. I nie chodzi o szczupłość miejsca (raptem dwa stoliki) czy wystrój. Chodzi o zapach. Ten bardzo charakterystyczny zapach gorącego ciasta drożdżowego i duszonych z cebulą pieczarek. Nie do podrobienia!

Podobnie jak w Romie, tutaj również trzeba poczekać, bo pizze robione są na zamówienie. Więc przygotujcie się na jakieś 20 minut oczekiwania. Poprosiłem o Standard, nie wspominając słowem o sosach czy innych dodatkach, żeby zobaczyć, jak ja tutaj serwują. I proszę – ta pizza również ma na wierzchu sałatkę, ale w odróżnieniu od Romy, tutaj sałatka jest z czerwonej kapusty. Czy przeszkadza? Absolutnie. Nie jest jej na tyle dużo, by zdominowała smak, a stanowi ciekawe uzupełnienie. Tutaj pierwsze skrzypce gra świetne, puchate ciasto w starym stylu i doskonale doprawione, soczyste pieczarki z cebulą. Plus ser i sosy. Ależ to było dobre!

Pizzeria Krystyna. Ostatni Mohikanin

W Kielcach w latach 80 i 90 jadałem taką polską pizzę w trzech miejscach. Na Kilińskiego (krótko, może ze 2 lata działał tam również czwarty punkt, mała budka), na Sienkiewicza i w Pizzerii Krystyna. Dziś działa jeszcze tylko Krystyna, niewielki lokal znajdujący się w ciągu pawilonów na skrzyżowaniu ulic Sandomierskiej i Alei Solidarności. To miejsce, gdzie podaje się klasyczną, polską „pizzę”. I to, jak dobrze liczę od 42 lat! W Krystynie zjeść można teraz także obiady, również na abonament. Ale wiele osób z mojego pokolenia przychodzi tam na pizzę. Tę właśnie klasyczną – z pieczarkami, serem i keczupem w wersji dużej i małej. Pojawiła się także wersja wzbogacona o kilka dodatków, ale moim zdaniem ani nie smakuje tak dobrze jak klasyk, ani nie zachęci miłośników pizzy włoskiej. Zamówiłem więc klasykę. Chrupiący spód, puszyste ranty, w środku mnóstwo soczystych, dobrze doprawionych pieczarek, ser i keczup. Pewnie zastanawiacie się, czemu keczup jest tylko na połówce pizzy? Cóż, akurat skończyła się butelka, nie chciało mi nie czekać na otwarcie nowej i wziąłem tę pizzę polaną tylko w połowie. I jak się okazało bardzo słusznie uczyniłem, bo moim zdaniem drogi, współczesny keczup po prostu nie pasuje smakowo do tej pizzy. Może mitologizuję troszkę te smaki młodości, ale TAMTEN keczup po prostu pasował idealnie. Ale i bez niego zajadając tę pizzę ma się wrażenie powrotu do przeszłości. Wrócę na chwilę do pieczarek.Dosłownie pływają one w serze i sosie własnym, dlatego wygodniej Wam będzie zjeść ją na miejscu przy użyciu noża i widelca. Pizza nadal jest bardzo dobra, ale… mam wrażenie, że z latami nieco się zmieniła. Mimo to nadal warto tu wpaść i poczuć się jak w latach 80 czy początku 90.

PRL w nowym wydaniu

Pizzeria RIPlej na ul. Urzędniczej 5a w Kielcach.  Nie sięga historią do czasów słusznie minionych, oferuje głównie pizze w stylu włoskim, ale… Ma w ofercie również Pizzę PRL. Wg opisu na stronie WWW „delikatna bułka wypiekana w kamiennym piecu z pieczarkami duszonymi z cebulką i mozzarellą”. Można zamienić pieczarki na bekon lub salami, ale bądźmy poważni – kto w PRL serwował takie pizze? Muszą być grzyby z cebulką! Smak? Rewelacja! Jest tu ogromna soczystość, doskonałe doprawienie, dominuje smak pieczarek i cebulki, ser ciągnie się aż miło, a całość podkręca jeszcze zielona pietruszka. Tego akurat składnika jako dziecko nienawidziłem i z całych sił protestowałem przy zamawianiu, ale teraz doceniam. To jest właśnie ten smak!

Pizza sądecka, czyli polskie Detroit style

Klitka u Witka w Nowym Sączu (ul. Kazimierza Wielkiego 3). Z komentarzy pod postem na moim fan page wyczytałem, że jest to miejsce dla wielu kultowe, od lat kojarzące się z pizzą i zapiekankami kupowanymi w drodze ze szkoły czy w oczekiwaniu na autobus. Lokalik mieści się bowiem tuż przy przystanku autobusowym. Przeglądając strony poświęcone Klitce trafiłem na taki wpis: „W maju 1983 roku niejaki Wincenty Żygadło otworzył w Nowym Sączu przy ulicy Kazimierza Wielkiego 3 swój pierwszy lokal gastronomiczny dumnie noszący jego imię w nazwie: „Klitka u Witka”. Natenczas w regionie nie działo się zbyt wiele w temacie gastronomicznych lokali, toteż pizzeria szybko stała się miejscem spotkań Sądeczan, oraz mieszkańców okolicznych miejscowości.

Pizzeria funkcjonowała nieprzerwanie przez wszystkie te lata goszcząc u siebie kilka pokoleń klientów i stając się zarazem miejscem kultowym. Od samego początku swojego istnienia serwowany w Klitce u Witka był szczególny, sztandarowy produkt nazywany teraz „Pizzą Sądecką”. Pizza Sądecka jest to pizza pieczona na głębokiej prostokątnej blasze, na grubym, drożdżowym cieście, które wyrasta na wysokość około 3 cm. Pizza Sądecka zawsze ma te same składniki: posmarowana jest grubą warstwą naszego autorskiego sosu do pizzy, a następnie posypana dużą ilością pieczarek i sera:)) Wszystkiego dopełnia mieszanka przypraw udoskonalana przez nas od 38 lat nadając Pizzy Sądeckiej niesamowitego smaku, dla którego ludzie wracają do nas od dziesięcioleci.” No, teraz już od 42 lat 🙂

Pachniała obłędnie. Ciasto bardzo puchate, a na nim gruba warstwa pieczarek i mnóstwo sera. Co do sosu, to grubej jego warstwy nie zauważyłem, ale zakładam, że po prostu wsiąknął w ciasto podczas pieczenia, bo był wyraźnie wyczuwalny. Całość soczysta i smakiem mocno nawiązująca do tego zapamiętanego z młodości. Bardzo dobra pozycja i cieszę się, że mogłem jej spróbować. Ilekroć jestem w Nowym Sączu zawsze, ale to zawsze wpadam do Klitki, żeby zjeść chociaż kawałek „pizzy sądeckiej”. 

Pierwsza pizzeria w mieście

„U Magdusi” w Nowym Targu. Była to pierwsza pizzeria w tym mieście. Kilka lat temu zmieniła wlaściciela, ale jak możemy przeczytać na stronie podhale24.pl „Nowy dzierżawca z Ostrowska otworzył dzisiaj lokal po remoncie. Przypomnijmy, to właśnie jemu założyciel i dotychczasowy właściciel pizzerii, najstarszy w stolicy Podhala, 93-letni biznesmen, Stanisław Tętnowski przekazał recepturę pizzy. Wypiekał ją w stolicy Podhala od prawie 35 lat, a sam otrzymał przepis od właścicielki najstarszej pizzerii krakowskiej, mieszczącej się przy ul. Szewskiej.” 

Zamówiłem oczywiście tę z pieczarkami i serem. Przepyszne, pachnące, grube, puchate ciasto pokryte pieczarkami i serem. Oraz oczywiście keczupem. To było to! Smak jak sprzed lat, wszystko się zgadza. Mogłaby być jeszcze posypana zieloną pietruszką i posypana słodką papryką, ale i tak wywołała uśmiech na mojej twarzy.

A w Radomiu…

Kilka lat temu wpadłem w Radomiu do Bar Pizza na ul. Kościuszki 16. Nie wiem czy tak nazywa się to miejsce, bo nie mają ani strony www ani Facebooka, ale pod taką nazwą funkcjonuje w mapach Google. Lokal malutki, można także kupić prosto z okienka i zajadać idąc. A kolejka jest tu ponoć zawsze.  Lokal działa od 1982 roku, a menu ma niezmiennie proste – pizza klasyczna, pizza z salami, pizza z szynką, zapiekanka i napoje. Oczywiście zamówiłem klasyczną pizzę, a do picia wybrałem napój firmowy.

Napój firmowy… Mój Boże, przypomniały mi się czasy lat 80, kiedy to na ladach stały ogromne szklane bańki z bulgoczącymi gazowanymi napojami w kolorze żółtym i czerwonym. Tutaj bańki nie było, ale smak napoju pozostał niemal niezmieniony. Ależ mi dobrze tym zrobili! Pizza pachniała z daleka, ostatecznie wyszła właśnie prosto z pieca. Jak za dawnych lat polano ją obficie keczupem, a ja jak za dawnych lat posypałem ją sobie papryką. Pizza została przystrojona czymś w rodzaju sałatki warzywnej ze słoika! Niekoniecznie mi to pasowało, ale można poprosić bez tych warzyw. Samo ciasto bardzo puchate, miękkie. Grzybów dużo i dobrze doprawione. Ser ciągnie się uroczo. Jest moc!

Na koniec jeszcze taka ciekawostka, która onegdaj przypomniał mi mój nieżyjący już przyjaciel, Paweł Kotwica: „Na Sienkiewicza koło Centralnego, obok kiosku Ruchu była budka z tzw. pizzą neapolitańską, czyli bułka-paluch nacięta wzdłuż, w szparze farsz cebulowo-pieczarkowy (duże, jędrne kawałki pieczarek i kompletnie rozmemłana cebula), na to plasterek sera podlaskiego półcentymetrowej grubości, który zwykle był tylko lekko rozpuszczony i na to keczup oczywiście”.

Dziękuję, dotarliście aż tutaj. Mam nadzieję, że wielu/e z Was przypomniało sobie te smaki młodości i cofnęło się na chwilę do beztroskich lat. Dajcie proszę znać w komentarzach, czy Wam się podobało?

Uważasz materiał za interesujący? Podziel się!

Opublikuj komentarz