ABSOLUTE CINEMA | Hajpowisko #10
Dokładnie o 21:00 w niedzielę usłyszeliśmy pewien dźwięk. Nie fanfary, nie hymn, nie okrzyki radości. Trzask. Trzask pękających dup. Tych z prawej strony, co jeszcze łudzili się, że tym razem się nie uda. Potem – o 23:00 – pękły kolejne. Z lewej, z centrum, z tych, którzy uwierzyli, że „może jednak”. Mnie też pękła. Z niemocy. Bo ile można jeszcze udawać, że to ma sens?
Karol Nawrocki został prezydentem. I nagle połowa kraju poczuła, że wygrała, a druga – że przegrała życie. Tylko że tak naprawdę przegraliśmy wszyscy. Bo w tym kraju nie ma już Polski. Są tylko dwie Polski. Oddzielone nie granicą, a pogardą. Nie rozmową, a memem. Nie wspólnym celem, a wzajemnym „wypierdalaj”.
Kiedyś mówiło się: „zgoda buduje, niezgoda rujnuje”. Dziś: „zgoda to zdrada, niezgoda to lajki”.
I co robi elita polityczna w takiej chwili? Refleksja? Cisza? Próba zasypania rowu? Nie. Lecą screeny z TikToka, drwiące memy, szydera spod sutanny i duma, że „dobiliśmy przegrywów”. Dorośli ludzie, reprezentanci narodu, poważni politycy – zamienili Twittera w trzecią część „Jackassa”.
Nie świętują zwycięstwa. Świętują porażkę drugich. Bo to już nie jest polityka. To sport kontaktowy. A społeczeństwo? To publiczność, która albo krzyczy „zajebać!”, albo się modli, żeby przeżyć.
My – naród – mamy iluzję wyboru. A potem się dziwimy, że zawsze zostaje nam mniejsze zło. Tyle że to wciąż zło. Nawet jeśli ładnie mówi i zna słowo „wolność”.
To wszystko przypomina mi pijaną bójkę na weselu. Każdy twierdzi, że to on ma rację, że tamten zaczął, że się nie dało inaczej. A rano zostaje tylko porozrzucany bigos, siniaki i brak kontaktu z rzeczywistością.
Kultura polityczna? My mamy tylko kulturę picia. I to też już wątpliwą.
Ja, obywatel tego kraju, nie mam już złudzeń. Chciałem uwierzyć, że coś się zmieni. Ale nie da się zbudować domu z gruzów. A nasz kraj to jedno wielkie gruzowisko emocji, przekonań i komentarzy pod postami.
Wstyd. Nie dlatego, że przegrała moja strona. Tylko dlatego, że obie przegrały człowieczeństwo.
A jeśli jedynym wspólnym mianownikiem dla naszego społeczeństwa jest pęknięta dupa – to może to nie był kraj dla ludzi. Może to tylko projekt testowy. Beta wersja demokracji. I coś poszło bardzo nie tak.
I wiecie co? Chciałbym napisać, że będzie lepiej. Ale to byłoby równie prawdziwe jak „życzymy miłej kampanii”.
Tu już nie chodzi o programy. Tu chodzi o to, że każdy z nas boi się, co powie sąsiad, gdy zobaczy, na kogo zagłosowaliśmy.
Polska potrzebuje jedności?
Nie. Polska potrzebuje terapii.
Hajpowisko to cotygodniowy cykl felietonów ukazujący świat w krzywym zwierciadle. Piszemy o wszystkim i o niczym, bez tabu.
Uważasz materiał za interesujący? Podziel się!
Jeden komentarz