Co symbolizuje zając? | Hajpowisko #4
Wielkanoc. A właściwie już jej kres. Ciasta podsuszone, majonez ledwo zipie, a z lodówki patrzy na nas trzecia micha sałatki jarzynowej — tej, co zawsze zostaje, ale i tak robimy jej najwięcej.
I jedno pytanie, które wraca jak bumerang: czego właściwie symbolem jest zając?
To nie ja wymyśliłem. To padło kiedyś w Świecie Według Kiepskich. I jak wszystko, co tam padało — brzmiało absurdalnie, ale trafiało celniej niż niejeden komentarz polityczny.
Można się śmiać, że to przaśne, że niskie loty — ale wystarczy spojrzeć na przeciętną polską Wielkanoc i nagle okazuje się, że 'Świat według Kiepskich’ mówi więcej o rzeczywistości niż niejeden poseł z sejmowej mównicy.
Bo Kiepscy to nie żaden serial. To dokument.
A zając? Może to właśnie metafora świąt — skacze, nie wiadomo dokąd, znika, jak się go potrzebuje, i nigdy nie wiadomo, co właściwie robi. Trochę jak wszyscy podczas świąt.
A same święta?
Czas refleksji? Proszę cię.
Czas rodzinny? Owszem, do pierwszego kieliszka. Potem już tylko pretensje, niespełnione oczekiwania i przypomnienie, że „za komuny to jednak było inaczej”.
Zamiast ciszy — wybuchy. Zamiast zadumy — grill.
Zamiast Alleluja — „a ty znowu sama?”.
Czar świąt? Jeśli jakiś został, to w słoiku majonezu.
Bo nawet telewizja już się poddała.
Powtórki filmów, których nikt nie ogląda, ale wszyscy mają w tle, żeby było „świątecznie”.
I te reklamy: boczki, baranki, zajączki, a między nimi polityk ze święconką w dłoni i krzywym uśmiechem.
Święta Made In Poland.
Jedyna wojna, jaką naprawdę rozumiem, to ta między kieleckim a tym drugim czymś do dekoracji.
Tu wiadomo, kto ma rację.
Nie jestem obiektywny.
Team Kielecki. I koniec dyskusji.
A jednak — mimo tej całej farsy, jest coś w tych świętach podejrzanie kojącego.
Może to efekt uboczny sałatki.
Może przez chwilę naprawdę wierzymy, że tak już zostanie.
Że nikt nie włączy X(dawniej Twitter). Że nikt nie wrzuci posta o „prawdziwej Polsce”.
Że nikt nie wspomni słowa „kampania”.
Ale nie.
Bo Polska to kraj, który zmartwychwstaje tylko po to, żeby znów się kłócić.
Zajączek już dawno czmychnął.
Banery rosną jak chwasty po deszczu.
Z głośników lecą znane hasła, z ekranów znajome miny, a w tle słychać dobrze znane: „to są nasze wartości”.
I człowiek już wie, że święta się skończyły.
Wracamy do codzienności.
Nie tej z mazurkiem i kawą, tylko tej prawdziwej – pełnej podziałów, powtórek, pretensji i dźwięku wbijanych szpilek.
Świąteczny stół zniknął. Został tylko stół do dyskusji – ten, przy którym nikt się już nie słucha.
Bo święta się kończą. A Polska znowu startuje.
Wojna trwa dalej. Rodzinna, pokoleniowa, ideologiczna.
Z jednej strony jajka z majonezem, z drugiej plakaty z logiem partii.
I tylko ten zając — jedyny mądry — czmychnął wcześniej, zanim zaczęło się na dobre.
Hajpowisko to cotygodniowy cykl felietonów ukazujący świat w krzywym zwierciadle. Piszemy o wszystkim i o niczym, bez tabu.
Uważasz materiał za interesujący? Podziel się!
Opublikuj komentarz