Dokąd zmierzasz Polsko? | Hajpowisko #12

Uniwersalny tytuł, prawda? Pasuje do wszystkiego. Do polityki. Do służby zdrowia. Do kolejki w NFZ. Ale dziś wyjątkowo – do piłki nożnej. Bo co się dzieje z polskim futbolem, to już nie kryminał. To tragifarsa.

Zacznijmy od początku. Ale nie od Ernesta Wilimowskiego i jego czterech goli przeciwko Brazylii w 1938 roku. Choć może właśnie od tego trzeba – bo tamten mecz przegraliśmy 5:6. A dziś przegrywamy nie tylko mecze. Przegrywamy systemowo, z urzędu, z własnej woli. Bo z naszą piłką jest jak z Wilimowskim – niby legenda, ale jakby nie nasza.

Wróćmy do Helsinek. Polska – Finlandia. Wynik: 2:1. Morale? Poniżej zera. Nasz polski Guardiola – czyli Michał Probierz – jeszcze wtedy ani myśli się podać do dymisji. Słabo się zestarzeje ta postawa. Choć i tak w końcu pęknie. Jak wielu przed nim. Tylko że nie pęknie z godnością. Pęknie, bo będzie musiał.

Potem młodzieżówka. Prężą się jak dziady na czereśni, a potem grają jakby przyszli na boisko przypadkiem. Gruzja? Przegrana. Portugalia? Pięć do jaja. I powrót do domu. Z dumą? Raczej z dietą. Zasłużoną, bo jeszcze nie nauczyli się nawet przegrywać z klasą.

Ryba psuje się od głowy. A PZPN to akwarystyczny dramat. Od lat słyszymy o baronach, o układach, o dziwnych decyzjach. Przyplątał się Cezary Kulesza, który w realiach disco polo czuł się chyba lepiej niż w jakiejkolwiek taktyce. A przecież jeszcze chwilę wcześniej wydawało się, że idziemy w dobrą stronę. Mieliśmy trenerów z nazwiskami, wyniki, obietnice. Mieliśmy też Bońka.

No właśnie – Bońka. Ludzie często go nie lubią. Jako człowieka. Jako prezesa? No cóż. Nostalgia robi swoje. Ale prawda jest taka, że poza kadrą Nawałki i finałem Pucharu Polski na Narodowym – ciężko zrozumieć, za czym właściwie ludzie tęsknią. Boniek lepszy od Kuleszy? Tak. Ale lepszy nie znaczy dobry. Z pewnością było bardziej profesjonalnie, europejsko.

Leży szkolenie. Leży trenerka. Leży pomysł. Wszystko, poza obiektami sportowymi – które akurat mamy piękne. Tylko na tych obiektach nie ma kto grać. Bo grą na pewno tego nie można nazwać.

A więc dokąd zmierzasz, Polsko? Do kolejnego mundialu, na który nie pojedziemy? Do kolejnej konferencji prasowej, po której nic się nie zmieni? Do kolejnego Prezesa, który z trybuny będzie udawał, że wie, czym różni się 4-4-2 od 4-2-3-1?

Właściwie to już wiemy, dokąd zmierzamy.

Do ściany.

I to z pełnym impetem.

Hajpowisko to cotygodniowy cykl felietonów ukazujący świat w krzywym zwierciadle. Piszemy o wszystkim i o niczym, bez tabu.

Uważasz materiał za interesujący? Podziel się!

Opublikuj komentarz