Faza play-off rozpoczęta od zwycięstwa. Industria pokonuje Gwardię

Wielka Sobota to dla wielu dzień ciszy i refleksji. Tymczasem w Hali Legionów kibice stworzyli prawdziwie świąteczną atmosferę. W pierwszym ćwierćfinale fazy play-off Orlen Superligi Industria Kielce z małymi problemami pokonała Gwardię Opole 44:20 (19:11) i jedną nogą jest już w kolejnej rundzie rozgrywek.

Myślała Industria o Wielkanocy…

Od pierwszej syreny, która tego dnia wybrzmiała w Hali Legionów, Industria Kielce wyszła na parkiet zdecydowanie, dając do zrozumienia, że choć w święta zdarzają się cuda, to nie na kieleckim parkiecie. Pierwszą bramkę zdobył Tomasz Gębala, pewnie trafiając do siatki. Gwardia miała okazję, by doprowadzić do wyrównania, jednak na okazji się skończyło. Statyczna gra zarówno w ataku, jak i w obronie, sprawiła jednak, że już w piątej minucie tablica wyników wskazywała 2:3 dla Gwardii Opole. Warto zaznaczyć, że dwa z tych trafień padły po rzutach karnych z siódmego metra.

Radość opolan nie trwała długo – Dylan Nahi szybko doprowadził do wyrównania, a Benoît Kounkoud wyprowadził kielczan na prowadzenie. W bramce znakomicie spisywał się Klemen Ferlin, który obronił trzy rzuty z rzędu, skutecznie studząc ofensywne zapędy rywala.

W pierwszych dziesięciu minutach kibice byli świadkami festiwalu błędów i braku koncentracji po stronie Industrii. Kielczanie popełniali poważne pomyłki, z których najbardziej rzucały się w oczy niecelne podania Igora Karacicia. Wicemistrzowie Polski mieli spore problemy, by uzyskać przewagę większą niż dwa trafienia. Tego dnia Gwardia wyszła na parkiet bardzo zmotywowana, by sprawić niespodziankę. Gdyby nie kapitalna postawa Ferlina, to kielczanie mogliby być zmuszeni do gonienia wyniku. Z drugiej strony także Adam Malcher nie zawodził w bramce gości.

W 18. minucie Theo Monar obejrzał czerwoną kartkę za nierozważny faul na rywalu, co nieco zaostrzyło atmosferę na parkiecie. Wyraźna przewaga bramkowa zaczęła się zarysowywać dopiero na dziewięć minut przed końcem pierwszej połowy – wtedy gospodarze prowadzili 11:8. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 19:11.

Dopełnienie formalności

Druga połowa rozpoczęła się kapitalną interwencją Bekira Cordaliji, który doskonale zachował się na linii siódmego metra. Chwilę później kielczanie dwukrotnie trafili do siatki rywala, a tablica wyników pokazywała już 21:11. Zarówno przewaga bramkowa, jak i dominacja na parkiecie rosły z każdą minutą.

A jak przebiegała dalsza część meczu? Były momenty, gdy duet Kounkoud–Nahi wręcz „bawił się” z rywalami, popisując się efektownymi zagraniami, które nie zawsze kończyły się golem, ale z pewnością dostarczały widowiska kibicom. W ofensywie bardzo dobrze prezentowali się również Łukasz Rogulski oraz Tomasz Gębala – obaj tego dnia mieli pełną swobodę, by „nastrzelać” rywalowi.

Przewaga rosła stopniowo – w 39. minucie było już 28:16. Znacząca poprawa skuteczności w ataku oraz szczelna defensywa sprawiły, że Gwardia miała ogromne problemy, by choć na moment uciszyć Halę Legionów. Ostatni kwadrans to już spokojne utrzymywanie przewagi i pełna kontrola nad przebiegiem gry. Spotkanie zakończyło się pewnym zwycięstwem Industrii Kielce 44:20

Industria Kielce – Corotop Gwardia Opole 44:20 (19:11)
Industria: Ferlin, Cordalija – Kounkoud 3, Gębala 4, Karacić 1, Nahi 4, Karalek 4, Rogulski 6, Wiaderny 3, Olejniczak 3, Surgiel 1, Sićko, Monar, Maqueda 5, D. Dujszebajew 2.

Fot. Patryk Ptak

Uważasz materiał za interesujący? Podziel się!

Opublikuj komentarz