F*CK CANCER | Hajpowisko #6
To nie jest kolejny tekst o tym, co się klika. Ani o tym, co się dobrze niesie.To nie viral. To refleksja. Potrzebna. Smutna. Ale uczciwa.Zacząłem pisać po wiadomości, która na chwilę mocno uderzyła, przynajmniej mnie.
Zmarł Tomasz Jakubiak. Znany kucharz. Prowadzący programy kulinarne. Ale dla wielu po prostu – dobry człowiek. Taki, którego się lubiło nawet przez ekran. Bez spięcia, bez pozy. Po prostu normalny. Gotował jak człowiek, nie jak celebryta. Zawsze z uśmiechem. Zawsze po swojemu. Nie poznałem go nigdy osobiście, jednak zabolało. Mocniej, niż powinno. I wtedy znowu wraca to kretyńskie określenie: „Przegrał walkę z chorobą.” Serio? Kto z nas dobrowolnie wychodzi na ring z rakiem? Kto z własnej woli staje naprzeciw tej mendy i mówi: „dobra, bijemy się”? Nikt. To nie walka. To nie sport. To nie gala freakfightowa. To życie, które w jednej chwili zamienia się w czekanie na wynik. Na przeżycie. I tylko ci, którzy to przeżyli – wiedzą, co to naprawdę znaczy. Czemu akurat odejście Tomka poruszyło mnie tak mocno? Bo był ludzki. Bo nie grał. Bo miał rodzinę. Bo miał twarz, której się ufało. Bo był taki, jak tysiące tych, których rak zabiera każdego dnia. Zbyt młodych. Zbyt dobrych. Zbyt potrzebnych.
I właśnie wtedy pomyślałem o Fundacji Cancer Fighters. Obserwuję ich od lat. Wspierają hospicja, dzieciaki, dorosłych. Tych, którzy walczą naprawdę. Nie przed kamerami. Nie dla poklasku. Tylko dla życia. I teraz trzymaj się mocno. Bo to, co przeczytasz, nie powinno się wydarzyć nigdzie – a jednak się dzieje. Niedawno opublikowali post, w którym piszą, że ich podopieczni są hejtowani. Nie fundacja. Nie organizatorzy. Ludzie chorzy na raka. Ludzie, którzy mają pod sobą cienką granicę życia. I co robi świat? Wylewa na nich pomyje.
CO TU SIĘ, KU*WA, STAŁO?
Gdzie my zbłądziliśmy? Od kiedy trzeba tłumaczyć, że osoby walczące o życie mają prawo do nadziei? Że uśmiech to nie reklama, tylko ostatni bastion człowieczeństwa? Ten świat czasem jest nie do zniesienia. Nie przez śmierć. Przez to, że ludzie potrafią być gorsi niż sama choroba. Mówimy o walce z rakiem, a zapominamy, że największe bitwy toczą się w samotności. W cichych salach szpitalnych. Wśród kroplówek i czekania na wyniki. A wtedy ostatnią rzeczą, jakiej potrzebujesz, jest komentarz jakiegoś imbecyla, który nigdy niczego nie przeżył, ale wie wszystko.
Nie wiem, kto to czyta. Ale jeśli dotarłeś do tego momentu — to proszę. Zachowuj się przyzwoicie. Nie musisz pomagać. Nie musisz wpłacać. Ale nie musisz też ranić. Nie musisz śmiać się z kogoś, kto ma łysą głowę, bo chemia mu wypaliła cebulki. Nie musisz zostawiać komentarza tam, gdzie wystarczyłoby milczenie. Nie wiem, co napisać na koniec. Bo nie ma dobrej puenty, kiedy mówimy o śmierci i cierpieniu. Nie wszystko da się wygrać. Ale zawsze można się zachować przyzwoicie. I zawsze można być człowiekiem — zanim będzie za późno
Hajpowisko to cotygodniowy cykl felietonów ukazujący świat w krzywym zwierciadle. Piszemy o wszystkim i o niczym, bez tabu.
Uważasz materiał za interesujący? Podziel się!
Opublikuj komentarz