Irlandia na talerzu część 1.

Kilka lat temu, podczas wizyty w którymś z polskich Irish Pubów, szukałem w internecie genezy jakiegoś dania. I im więcej czytałem, tym bardziej przekonywałem się, że kuchnia serwowana w takich przybytkach jest… kuchnią amerykańską, nie irlandzką. Ok, Irlandia słynie ze świetnej wołowiny, więc steki czy burgery jakoś można usprawiedliwić. Ale brak w menu takich potraw jak colcannon, full Irish breakfast, bacon & cabbage czy Shepherd’s pie był dla mnie niezrozumiały. Postanowiłem więc polecieć do Irlandii i samemu poszukać tych dań, a przy okazji czegoś się o tej kuchni dowiedzieć.

Bieda kuchnia? Może i tak, ale jaka dobra!

Irlandia w przeszłości nie była bogatym krajem. Jako kolonia brytyjska była wysysana ze wszelkich dóbr, a mieszkańcy często cierpieli głód. Nic dziwnego, że nauczyli się wykorzystywać w kuchni wszystko, co jadalne, a przy tym gotować również dania proste lecz sycące. Będąc w Irlandii miałem momentami wrażenie, że jest tutaj trochę jak na Podlasiu – ziemniaki są wszędzie! Od frytek po puree. A do tego często zamawiając jakieś danie w cenie mamy dodatkowe ziemniaki do posiłku. Na przykład ja dostałem porcję puree do guinness stew, czyli gulaszu z ziemniakami, a koleżanka jako dodatek do lasagne dostała… frytki!

Domowa kuchnia Irlandii – Święty Graal?

W Irlandii spędziłem tylko siedem dni, a właściwie pięć, bo dnia przylotu i powrotu nie liczę. Te pięć dni wykorzystałem bardzo intensywnie, zwiedzając i jedząc. I co tu dużo mówić – okazało się, że w Irlandii Południowej znaleźć dania domowej kuchni irlandzkiej wcale nie jest łatwo. Serio. Nie tak to sobie wyobrażałem.
Zacznijmy może jednak od wyjaśnienia, co uważam za domową kuchnię. Otóż mam na myśli dania serwowane od pokoleń w domach, nie tylko na codzień, ale i od święta.

Popularne potrawy kuchni Irlandii:

Colcannon rodzaj purée z ziemniaków z dodatkiem poszatkowanego jarmużu lub kapusty. W Irlandii colcannon tradycyjnie jest jedzony w Halloween. Colcannon przygotowuje się, mieszając tłuczone ugotowane ziemniaki oraz posiekany, ugotowany lub uduszony jarmuż (kapustę).
Bacon & cabbage – mocno słony gotowany rasher (więcej opowiem o nim w kolejnej części) z kapustą z wody. Jadłem to z mashed potatoes (puree) podanymi osobno. Ultra proste i bardzo smaczne. Co ciekawe nie trafiłem na to danie nigdzie w stalej karcie, dopiero w restauracji Caragh Restaurant w Killarney pojawiło się jako danie lunchowe. Dla mnie totalnie niezrozumiałe – to jakby zaprosić zagranicznego gościa na tradycyjny polski obiad, a potem biegać po mieście szukając lokalu serwującego bigos lub pierogi ruskie.

Irish Stew, czyli tradycyjny, gęsty gulasz z jagnięciny lub baraniny, ziemniaków, marchwi i cebuli, często z dodatkiem ziół i piwa Guinness. Obecnie często taki gulasz robi się z wołowiny, a trzeba zaznaczyć, że irlandzka wołowina jest naprawdę świetna i moim zdaniem dorównuje amerykańskiej, a może nawet czasami ją przewyższa.

Seafood Chowder – gęsta zupa rybna. Irlandia ma dostęp do oceanu, co sprawia, że dania ze świeżych ryb czy owoców morza są tutaj nie tylko bardzo popularne, ale i tanie. Najlepszy rybny chowder zjadłem  w istniejącym od 1902 roku McDonagh’s Seafood House w Galwey. Podawane tam ostrygi również były przepyszne.

Fish & Chips., czyli ryba w cieście podawana z frytkami i puree z zielonego groszku. Tak, tak. Chociaż powszechnie uważa się, że to wynalazek Brytyjczyków, to początki fish and chips sięgają XVI wieku, a potrawa miała być wynaleziona przez zamieszkujących Portugalię żydów sefardyjskich, którzy, aby uniknąć pracy w szabat, przygotowywali w piątek smażoną rybę w cienkiej powłoce z ciasta, jedzoną następnie z macą. Wkrótce ryba w panierce zaczęła być sprzedawana na ulicach, a w krajach anglosaskich została uznana niemal za danie narodowe. Bardzo dobre Fish & chips zjadłem w miejscowoście Adare, w lokalu Aunty Lena’s, ale ponieważ uwielbiam tę potrawę, to korzystałem z okazji, że w Irlandii jest tak popularna jak w Niemczech wursty i zajadałem się nim również z ulicznych budek.

Champ (od champion) – w Polsce mamy tołkanicę, a Irlandczycy zajadają się Champ. To puree ziemniaczane z dobrego mleka, masła i dymki. Zmiksowane razem i czasami podawane jako pełny posiłek w ciągu dnia, a czasami jako dodatek np. do mięs.

Shepperd’s Pie – zapiekanka składająca się z dwóch warstw: na spodzie znajduje się mięso mielone z przyprawami oraz dużą ilością cebuli i warzyw, a na wierzchu purée ziemniaczane. Całość zapieka się w wysokiej temperaturze, tak aby na purée powstała cienka i chrupiąca skórka. Powszechnie używa się obecnie wołowiny, jednak moim zdaniem najlepsza jest wersja z jagnięciną. Zresztą kilka lat temu przez blogi kulinarne przetoczyła się dyskusja, w której większość gurmandzistów i kucharzy uznała, że nazwa shepperd’s pie (zapiekanka pasterska, ciasto pasterskie) powinna być zarezerwowana dla jagnięciny właśnie, a jeśli używamy innego mięsa, wtedy powinniśmy użyć nazwy cottage pie (zapiekanka wiejska).

Kawa po irlandzku to rozgrzewający napój na bazie mocnej kawy, irlandzkiej whiskey, brązowego cukru i delikatnie ubitej śmietany. Napój powstał w latach 40. XX wieku w Irlandii, aby rozgrzać podróżnych. Bardzo dobrą piłem np. w Stonehouse Cafe nad samym oceanem, wracając z Dingle do Killarney.

Dzięki, że dotarliście aż tutaj. Za tydzień druga część, a Was tradycyjnie proszę o komentarze – co Wam najbardziej smakowało, a co najmniej z tradycyjnej irlandzkiej kuchni? Gdzie w Polsce dostane te klasyczne dania?

Uważasz materiał za interesujący? Podziel się!

Opublikuj komentarz