Nie ma futbolu bez alkoholu
Punktem wyjścia do tego tekstu stała się sytuacja Marcina Sasala – byłego trenera Korony Kielce. Sprawa budzi emocje, ale nie nam ją oceniać. Nie mamy intencji nikogo potępiać, nie ferujemy wyroków. To nie nasza rola. Jednak ten przypadek przypomina, jak blisko – zbyt blisko – potrafią być w piłce nożnej sportowy sukces i osobista tragedia. I jak często gdzieś pomiędzy nimi znajduje się alkohol.
„Football without fans is nothing” – powiedział kiedyś Bill Shankly. I miał cholerną rację. W czasach pandemii COVID-19 zrozumieliśmy, że bez kibiców stadion jest tylko pustą skorupą, a mecz bez śpiewu i wrzasku z trybun to coś na kształt teatru bez publiczności. Ale jest jeszcze jedna prawda, równie niewygodna, co powszechnie akceptowana:
Nie ma futbolu bez alkoholu.
Butelka zamiast trofeum
Nie musimy rozwijać, jak zgubny potrafi być alkohol. Miliony złamanych życiorysów, rozbite rodziny, przegrane kariery. Ale ten tekst nie będzie moralizatorski. To opowieść o tym, jak blisko od zawsze były ze sobą dwa światy – futbol i alkohol. I jak często ten związek prowadził prosto w przepaść.
George Best – król imprezy, książę Old Trafford
Jeśli miałby istnieć patron piłkarskiego pijaństwa, byłby nim George Best. Geniusz z Irlandii Północnej. Cudowne dziecko Manchesteru United. Gdyby grał dzisiaj, pewnie zarabiałby tyle co Mbappé i miał więcej followersów niż Ronaldo. Ale George wybrał inną ścieżkę – taką, na której zamiast statuetek kolekcjonował promile.
– „Wydałem mnóstwo pieniędzy na alkohol, kobiety i szybkie samochody. Resztę po prostu roztrwoniłem.” – to jego najsłynniejsze zdanie.
Alkohol go zniszczył. Przeszczep wątroby, upadek, śmierć w wieku 59 lat. Best był zjawiskiem, którego nie da się zrozumieć, dopóki nie zobaczy się nagrania, jak tańczy z piłką – i jak zatacza się z butelką.
Janusz Wójcik – „Panowie, tu się gra o wszystko”
W latach 90. polska piłka przypominała trochę mecz na festynie – więcej dymu niż gry. Wójcik, były selekcjoner reprezentacji Polski, był postacią barwną, twardą i… imprezową. Legendy o jego drużynie z IO w Barcelonie (srebro!) to pół na pół piłka i wódka. „Wójt” nie krył się z niczym – słynne ‚tu nie ma co trenować, tu trzeba dzwonić” to tylko wierzchołek.
Choć sam mówił, że alkohol w kadrze? Nigdy. Ale… no właśnie. Polska zna międzywiersze. A my też nie jesteśmy naiwni.
Dawid Janczyk – wielki talent, wielki upadek
Dawid Janczyk miał wszystko. Technika, siła, młodość. Transfer do CSKA Moskwa za 4,3 miliona euro. I równie szybko – spadek. Alkohol wdarł się do jego życia jak przeciwnik z wysokim pressingiem – bez litości.
– „Jeden drink, drugi, bo nienawidzę czystej wódy i… złość minęła.” – pisał w swojej książce.
Był w Koronie Kielce. Próbował wrócić. Próbował nie pić. Próbował żyć. Ale jak mówił sam – „alkohol wygrywał”. Piłka schodziła na drugi plan.
Peszko, taksówka i bilet w jedną stronę
Rok 2011. FC Köln. Sławomir Peszko wraca z imprezy, wsiada do taksówki. W stanie, który nawet w Niemczech uznali za „bardzo nieprofesjonalny”. Mandat, zawieszenie w klubie i – co najważniejsze – brak powołania na Euro 2012, które przecież graliśmy u siebie. Smuda się odciął. I choć później Peszko wrócił do kadry, ta wpadka zostanie z nim na zawsze. Bo selekcjoner może wybaczyć stratę piłki, ale nie stratę twarzy.
Kiełbasa, piwko i gol
Na koniec Korona Kielce. I legenda – Grzegorz Piechna. Znany jako „Kiełbasa”, bo zanim został królem strzelców Ekstraklasy, sprzedawał mięso.
Krąży anegdota, że w jednym z meczów Piechna, będąc na ławce rezerwowych, strzelił piwko. Ot tak, relaksacyjnie. I wtedy trener go zawołał: „Kiełbasa, rozgrzewaj się, wchodzisz!”. I wszedł. Czy to prawda? Trudno powiedzieć. Ale jak mówi stare porzekadło – jeśli coś się nie wydarzyło w Koronie, to pewnie wydarzyło się w innym klubie.
Igor Sypniewski – geniusz z Bałut, który przegrał z demonami
Igor Sypniewski to jeden z najbardziej tragicznych bohaterów polskiego futbolu. Urodzony w łódzkich Bałutach, już jako dziecko sięgnął po alkohol i papierosy. W wieku 10 lat pił swoje pierwsze piwo, a nałogi towarzyszyły mu przez całe życie. Jego talent był niepodważalny – grał w Panathinaikosie Ateny, strzelał gole w Lidze Mistrzów, zakładał siatki Beckhamowi na Old Trafford.
Jednak poza boiskiem toczył walkę z depresją, uzależnieniem od alkoholu i hazardem. W swojej autobiografii „Zasypany. Życie na zakręcie” pisał: „Silne leki psychotropowe przez wiele miesięcy zapijałem alkoholem”. Mimo prób leczenia i okresów abstynencji, nałóg wielokrotnie go pokonywał.
W 2008 roku został skazany na 1,5 roku więzienia za znęcanie się nad matką i grożenie partnerce. Po wyjściu na wolność próbował wrócić do futbolu, ale bez powodzenia. Zmarł 4 listopada 2022 roku, na kilka dni przed swoimi 48. urodzinami. Jego historia to przestroga, jak cienka jest granica między geniuszem a upadkiem.
A jednak futbol to nie melina
Nie ma futbolu bez alkoholu – to gorzka prawda. Kibice piją na stadionach. Piłkarze – czasem poza nimi. A my wszyscy – oglądamy ten spektakl, który balansuje między boiskiem a barem. I często nie wiemy, gdzie kończy się show, a zaczyna dramat.
Ale dopóki piłka w grze, dopóty mamy o czym pisać. Nawet jeśli czasem trzeba to opić. A czasem – wypłakać.
Jeśli Ty lub ktoś z Twoich bliskich zmaga się z problemem alkoholowym, nie jesteś sam.
Pomoc możesz uzyskać m.in. w:
- Ogólnopolskim Telefonie Zaufania Alkoholowego: 801 033 242
- Poradniach leczenia uzależnień dostępnych w każdym większym mieście
- Anonimowych Alkoholikach (AA) – bezpłatne i anonimowe spotkania wsparcia
- lub po prostu rozmawiając – z lekarzem, psychologiem, kimś, komu ufasz
Piłka bywa brutalna. Życie – jeszcze bardziej. Ale obie te gry można jeszcze wygrać.
Uważasz materiał za interesujący? Podziel się!
Opublikuj komentarz