Papierowe Państwo | Hajpowisko #18
Polska polityka to nie system – to reality show bez montażu. Bez reżysera, za to z całą bandą statystów, którzy myślą, że są głównymi bohaterami. Tylko że to już nie śmieszy. To boli.
Donald Tusk zrobił rekonstrukcję rządu. Tyle że to nie była żadna operacja plastyczna. Bardziej amputacja bez znieczulenia. Jednemu nogę, drugiemu rękę, trzeciemu odcięcie tlenu – i udajemy, że pacjent żyje. Ale jak tu żyć, skoro „dobro wspólne” to dziś synonim „żeby tylko nie było gorzej”. Tylko że już jest gorzej. Bo obecna koalicja wygląda jak skrzyżowanie Teleranka z “Na Wspólnej” – ani to dla dzieci, ani to do śmiechu.
Lewica? Na kroplówce. Trzecia Droga? Na rozdrożu. Platforma? Na autopilocie. PIS? Byleby by tylko przeciwnie do wszystkich, byleby spolaryzować. Tylko słowo ‚wodza’ ma rację bytu. A społeczeństwo? W czarnej dupie.
Tak, to jest nasze społeczne katharsis. Krzyczeć, wyzywać, pogrozić palcem i wrócić do scrollowania instagrama. Jesteśmy społeczeństwem jednego mema. Zdolnym do rewolucji w komentarzach, ale nie do zmiany na ulicy. No bo po co? Przecież wybory już były. Władza się zmieniła. Tylko że nie dla nas – dla siebie.
A gdzieś w tle marsze, protesty, pochodnie i nagłówki: „Cały Śląsk kibicowski zjednoczony”. Nie przeciwko drożyźnie. Nie przeciwko śmietnikowi ustaw, jaki codziennie wpada do Sejmu. Tylko przeciwko uchodźcom. Bo jak ktoś ma ciemniejszą karnację, to znaczy, że przyszedł zabrać „nasze”. Mieszkania, pieniądze, 800+, tlen i święty spokój.
Nikt już nie rozróżnia Syryjczyka od Marokańczyka, Marokańczyka od Ukraińca, a Ukraińca od robotnika z Radomia, który wrócił z budowy opalony. Wszyscy to „uchodźcy”. Czyli wróg. Na podstawie filmiku z Grecji, screenów z Excela i słynnego „ja tam wiem, bo kuzynka mojego wujka ma znajomego w urzędzie”.
Bo prawda już nikogo nie obchodzi. Liczy się narracja. Polska to dzisiaj pociąg w jedną stronę – z przesiadkami co wybory. Raz PiS, raz PO, raz trzecia opcja, która po trzech miesiącach wygląda jak pierwsza. My w tym pociągu siedzimy, trzymamy się poręczy i liczymy, że ktoś w końcu zbuduje torowisko. Tyle że tego toru nie ma. To iluzja.
Polska polityka stoi na glinianych nogach. Jedna zrobiona z obietnic, druga z PR-u. A cała reszta to tylko klej zrobiony z naszego zmęczenia, cynizmu i rezygnacji. Nie chcemy już lepszego państwa. Chcemy tylko, żeby nie było aż tak źle.
A politycy to wiedzą. I dlatego nic się nie zmienia. Rządzi ten, kto najgłośniej krzyczy. Kto lepiej gra na emocjach. Kto wrzuci bardziej dramatyczny filmik, lepiej napisze posta, mocniej pierdolnie pięścią w stół. I tak w kółko. Bo przecież nie głosujemy na programy. Głosujemy na wrażenie.
W tym kraju nic nie jest na serio. Nawet katastrofa. W Polsce wystarczy, że jakiś minister spierdoli reformę, a już dzień później idzie do Brukseli. Albo do Orlenu. Bo tu nie ma odpowiedzialności. Tu jest koleżeńska rotacja. Ty mi stanowisko, ja ci lojalność. Ty mi ustawę, ja ci spokój.
To wszystko to nie jest państwo prawa. To państwo przetrwania. I o ile politycy przetrwają, o tyle my – niekoniecznie.
Ale najgorsze jest to, że nawet nie chcemy już zmiany. Chcemy tylko, żeby ktoś nas dobrze okłamał.
Hajpowisko to cotygodniowy cykl felietonów ukazujący świat w krzywym zwierciadle. Piszemy o wszystkim i o niczym, bez tabu.
Uważasz materiał za interesujący? Podziel się!
Opublikuj komentarz