Wolność jest w nas!  | Hajpowisko #2

Wolność! Nasz majestat, nasze dobro, nasze wszystko! Wolność! Kochamy ją i nienawidzimy jednocześnie. W Polsce od ’89 roku oficjalnie świętujemy jej triumf – ale prawda jest taka, że walczyliśmy o nią od zawsze. Dlaczego nienawidzimy? Bo możemy. Tym właśnie jest wolność – pełna sprzeczności. Daje prawo do wyrażania siebie, ale i do krytykowania innych.

Jednak co z miejscami, gdzie wolność jest bardziej iluzją niż prawem? Istnieją przecież takie krainy, gdzie odezwać się to nietakt, a zwrócić uwagę to wstyd. Gdzie każdy gest, każde słowo muszą być ważone, bo mogą wywołać obrażenie majestatu. A już najgorzej, gdy ośmielisz się wyrazić opinię niezależną – taką, która nie pasuje do schematów, nie wchodzi w rytm chóru. Bo przecież w niektórych miejscach wolność jest akceptowana tylko wtedy, gdy zgadzasz się na obowiązujące standardy i przyklaskujesz z właściwą intensywnością. A w tle słychać brzęk pełnych sakiewek.

Czy to kraina majonezem płynąca? Scyzorykiem cięta? Nie wiem. Nie znam się. Zauważyłem jednak, że w Kielcach, mieście, w którym żyję, wielu zachowuje się tak, jakby to miasto należało wyłącznie do nich. Jakby mogli Cię kupić, stłamsić i podciąć skrzydła. Zamknąć usta, a potem jeszcze powiedzieć, że przecież to tylko dla Twojego dobra. Wolność? Tak – ale tylko w określonych granicach.

Pamiętacie słynne „We The People…” Wałęsy? To jedno z tych wystąpień, które mimo prostoty przeszło do historii. Kiedy Lech Wałęsa wypowiedział te słowa przed Kongresem Stanów Zjednoczonych, spotkało się to z aplauzem. Dla wielu to był manifest wolności – prosty, a jednocześnie niezwykle wymowny. W tamtym momencie Wałęsa przemawiał nie tylko jako lider ruchu opozycyjnego, ale jako symbol walki o niezależność.

Dziś pewnie wrzucilibyśmy to na TikToka, analizowali w komentarzach albo przerabiali na memy (w sumie i tak to robimy).Ale to nie o to chodzi. Chodzi o coś większego. Bo my, naród, wyznaczamy nasz nurt. Jesteśmy zależni? Pff… Proszę. W XXI wieku każdy z nas jest dziennikarzem i kreuje rzeczywistość wokół siebie. To od Ciebie zależy, jaki obraz przekażesz dalej. Wolność nie jest darem, to wyzwanie.

Ale czym tak naprawdę jest wolność? Dla jednych – możliwość krzyczenia, wyrażania swoich opinii i bycia słyszanym. Dla innych – prawo do milczenia. Mahatma Gandhi dowiódł, że siła moralna może przezwyciężyć brutalne imperium. Nelson Mandela przez dekady więzienia nie stracił wiary w równość i wolność. Rosa Parks jednym gestem sprzeciwu rozbudziła naród uśpiony przez lata niesprawiedliwości. A Vaclav Havel, dramatopisarz i dysydent, udowodnił, że sztuka i prawda mogą być potężniejszą bronią niż cenzura i przemoc.

Wszyscy oni walczyli o wolność, każdy na swój sposób. Dla jednych byli bohaterami, dla innych – zagrożeniem. To, co dla jednych jest manifestem wolności, dla innych jest jej pogwałceniem.

Tyle się mówi o wolności słowa, prawach obywatelskich, o tym, że możemy wyrażać swoje opinie, kiedy chcemy i jak chcemy. Piękna teoria. A praktyka? Powiedz coś niewygodnego i zobacz, jak szybko zafundują Ci publiczny lincz na X (dawniej Twitter) albo w komentarzach na dowolnych mediach społecznościowych. Kiedyś krzyżowali na placach, teraz robią to emotkami i memami. Tak wygląda nowoczesna egzekucja. A może to tylko kolejna gra pozorów?

Zawsze znajdzie się ktoś, kto uzna, że wolność to nie prawo do mówienia wszystkiego, tylko do mówienia tego, co akurat wypada. A jak nie wypada? Lepiej milczeć. Tak przynajmniej mówi tłum, który sam zapomniał, że wolność to coś więcej niż zgodne kiwanie głową.

Z drugiej strony, wolność potrafi być brutalna i bezlitosna. To ona pozwala na wrzucenie kontrowersyjnego zdjęcia, napisanie wściekłego posta albo nagranie filmu, który wywoła strumień wydarzeń.

Bo wolność nie jest miła. Wolność nie przeprasza. Wolność potrafi ugryźć, jeśli nie wiesz, jak ją okiełznać. A może właśnie na tym polega jej prawdziwa siła? Na tej nieposkromionej zdolności do zadawania pytań, których nikt nie chce słyszeć.

Wolność jest w nas. To nasza siła, ale też przekleństwo. Bo w jej imię można zrobić wszystko – pokazać środkowy palec na stadionie, wykrzyczeć swoją prawdę w internecie albo napisać felieton, który kogoś wkurzy. I w tym całym zamęcie łatwo zapomnieć, co jest prawdziwą wolnością, a co jedynie jej karykaturą.

A może właśnie o to chodzi? Żeby nie było zbyt prosto, zbyt gładko. Wolność to też prawo do robienia błędów, do szukania granic, które czasem się przesuwa, a czasem wywala z hukiem.

Niezależnie od tego, kto krzyczy i jak głośno – to my jesteśmy wolnością. Bo ostatecznie to my decydujemy, czy nasza wolność jest prawdziwa – czy tylko złudzeniem.Kto by nie krzyczał i jak głośno – to my tu jesteśmy. Małe media? Marny pismak? Kamil Niemczyk z hajp.media – miło poznać!

Hajpowisko to cotygodniowy cykl felietonów ukazujący świat w krzywym zwierciadle. Piszemy o wszystkim i o niczym, bez tabu!

Uważasz materiał za interesujący? Podziel się!

Opublikuj komentarz